712. MASKA CHAI TEA VANILLA BALEA
Cześć i czołem moje kochane. ☺
Z tradycyjnymi maseczkami Balea bywa u mnie różnie. Jak na obecną chwilę,żadna jeszcze nie pobiła lawendowej i nawilżającej w płacie. Dziś zrecenzuję Wam kolejną.
Maseczka jest zamknięta w foliowej torebeczce ... Czyli tradycyjnie. Podzielona na dwa użycia. Też tradycyjnie. Choć przy mniejszych twarzach spokojnie starczy na trzy do czterech użyć. Ma postać odrobinę gęstszego lotionu. Dobrze rozsmarowuje się na twarzy i szyi oraz dekolcie. Pozostawiamy ją na 10 do 15 minut. Po tym czasie, albo wsmarowujemy resztki niewchłoniętej maseczki ,albo ściągamy nadmiar.
Skład przecudowny nie jest,ale nawilżenie i rozświetlenie jakie nam funduje maseczka wynagradza nam to. Przy czym nie jest to efekt "wow" zaznaczam. Zapach jest delikatny. Słodko korzenny. Nie drażni nosa.
Pozdrawiam.
cathy c.
Lubię maseczki, których nie trzeba zmywać wodą, tylko można zostawić na skórze :D
OdpowiedzUsuńZgadza się, składy nie są najlepsze, ale efekt jest :)
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że działa :)
OdpowiedzUsuń